wtorek, 12 grudnia 2017

Ewolucja i siła archetypów

Jak ci każą nie myśleć o słoniu, to oczywiście natychmiast o nim myślisz. I dokładnie tak miałem z archetypami. Ledwo skończyłem pisać poprzedni post, w którym wyjaśniałem, że nie piszę o archetypach, bo w kwestii ich zastosowania w marketingu niewiele jest do dodania, gdy naszło mnie, że może jednak o jednej rzeczy warto wspomnieć. Chodzi o to skąd w ogóle biorą się archetypy i siła ich oddziaływania. Od samego Junga wiemy, że są one niejako natywnie wdrukowane w zbiorową nieświadomość. Pytanie tylko po co tam one.

Jak nietrudno się zorientować z rozlicznych wcześniejszych wpisów moje ulubione wyjaśnienie skuteczności tego, czy owego zazwyczaj odwołuje się do ewolucyjnie uformowanej architektury ludzkich umysłów. I nie inaczej będzie z archetypami. Jeśli już się nimi posługiwać to tak, by pamiętać o ich adaptacyjnym potencjale. Pomysł nie jest mój, więc oddaje głos klasykowi. Cytat będzie obszerny, ale ładnie ujmuje istotę rzeczy więc nie będę wyważał otwartych drzwi. Źródło to Andrzej Wierciński, Antropologiczny szkic o Antypersonie, ze zbioru Magia i religia. Szkice z antropologii religii:

Jedyną dotychczas możliwość naukowego wyjaśnienia występowania odziedziczonych skojarzeń archetypowo-emocyjnych w skali gatunkowej u człowieka może dostarczyć tylko teoria ewolucji. Powinny one wówczas posiadać wartość przystosowawczą ze względu na sekwencje odruchowe, w których sterowaniu uczestniczą, co doprowadziłoby konsekwentnie do ich faworyzowania poprzez selekcję naturalną. Przyjmując takie założenia, można z góry określić szereg upostaciowań archetypowych. Tak więc, byłyby to przede wszystkim standardowe reprezentacje wyobrażeniowe odwiecznych zwierzęcych wrogów gatunkowych człowieka, takich jak wielkie kotowate, jadowite gady i insekty itd., logicznie skojarzonych z napędem strachu lub agresji, które uruchamiają kompleksy odruchowe ucieczki albo ataku. Następnie można oczekiwać występowania upostaciowień antropomorficznych, odzwierciedlających charakterystyczne rysy morfologiczno-czynnościowe ludzi w stereotypowych rolach Matki, Ojca, Partnera Seksualnego i Wroga, bogato powiązanych z odpowiednimi i także stereotypowymi rozkładami gry ośrodków napędowych i antynapędowych, włączających całe grupy zachowań przystosowawczych, uczestniczących w gatunkowo ustalonych więziach czynnościowych, łączących ludzi między sobą w różnych fazach ontogenezy, tj. rozwoju osobniczego. Wydaje się rzeczą oczywistą, że osobnicy zaopatrzeni w takie wrodzone normy, adekwatne do ważnych życiowo i uniwersalnie powtarzających sytuacji bodźcowych, byli selekcyjnie promowani w stosunku do osobników ich pozbawionych, względnie o normach nieadekwatnie ukształtowanych. Oto np. wyposażenie w archetyp gada o pokroju węża już przy podprogowym dostrzeżeniu jego sylwetki włącza lawinowo gotowość do ucieczki lub ataku. Albo też, niemowlę zaopatrzone w archetyp Matki będzie zdolne od razu do wykonywania różnorodnych odruchów, umożliwiających celowe wykorzystywanie protekcyjnych zachowań swej głównej żywicielki i opiekunki.
W ten sposób wychodzimy poza czysto opisową charakterystykę archetypów dominującą w marketingowej praktyce (w mitoznawstwie zresztą też) i dołączamy do niej wyjaśnienie przyczynowe. A wtedy okaże się, że nie każdy stereotypowy rodzaj postaci, które marketing nazywa archetypem zasługuje na to miano. I nie chodzi o akademicką dyskusję nad właściwymi etykietami tylko o siłę odruchowej reakcji. Matka? Oczywiście. Ale Everyman czy inny Regular Guy? No proszę was.



Share:

1 komentarz:

  1. Zastanawiam się właśnie jak wyeksponować swoją reklamę na targach organizowanych w moim mieście i pomyślałem o tym aby zakupić dostępne tutaj https://adlove.pl/pl/ stojaki reklamowe, stojaki na ulotki i może jakieś rollupy. Czy waszym zdaniem to dobry pomysł?

    OdpowiedzUsuń