Dziś wpis nietypowy. Nie tyle
nawet recenzja, co gorąca zachęta do przeczytania książki Benjamina K. Bergena Latające świnie. Jak umysł tworzy znaczenie.
Absolutny must have dla pracujących słowem i obrazem.
Wybaczcie wstępny banał, ale
słowa mają wartość jedynie o tyle, o ile wytwarzają znaczenia. Z premedytacją napisałem
„wytwarzają”, a nie „niosą”, bo ta popularna metafora jest najzwyczajniej nieprawdziwa.
Słowa żadnych znaczeń nie niosą, a jedynie sprawiają, że są one wytwarzane
przez ludzkie umysły. Jak jednak umysły wytwarzają znaczenia pod wpływem słów?
A cholera wie. Jedną z najciekawszych propozycji opisu tego procesu jest teoria
ucieleśnienia, która w skrócie zakłada, że znaczenia nie są abstrakcjami, pozostają
bowiem silnie powiązane z cielesnymi doświadczeniami. Ta teoria nieśmiało zaczęła
się wyłaniać w latach siedemdziesiątych XX wieku stając się ostatecznie na
przełomie wieków podstawą istotnych nurtów językoznawstwa kognitywnego (Eleanor
Rosch, George Lakoff, Mark Johnson). Brakowało jej jednak precyzji i możliwości
empirycznej weryfikacji. Próbując usunąć te wady stworzono wiec koncepcję znaną
jako hipotezę ucieleśnionej symulacji, która zakłada, że słowa to instrukcje
pozwalające na wytwarzanie mentalnych obrazów będących z kolei symulacjami
działań w realnym świecie. Co istotne w takiej formie ta hipoteza może być testowana
eksperymentalnie. Jeżeli bowiem jej założenia są prawdziwe, to do słowa powinny
być „obsługiwane” przez te same struktury neuronalne, co działania w świecie
rzeczywistym. A to już można sprawdzić.
Książka Bergena to znakomity
przewodnik po koncepcji ucieleśnionej symulacji, pokazujący jej założenia,
metody ich testowani i wynikające z nich konsekwencje (dodam, że wiele z nich
wydaje się mieć ciekawe implikacje dla działań
zakresu czy to marketingu, czy user experience, szczególnie w kontekście
rosnącej roli wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości). Urzekające są zwłaszcza
opisy sprytnych eksperymentów pokazujących zupełnie nieoczywiste zależności wynikające
z działania ludzkich umysłów w trybie ucieleśnionej symulacji. Wiecie na przykład
jak sformułowanie niebo pociemniało wpłynie
na szybkość rozpoznawania geometrycznych figur pojawiąjących się na górze komputerowego
ekranu? Co ważne książka Bergena jest znakomicie napisana. Język jest lekki, omawiane
przykłady ciekawe, a obowiązkowe dla formatu popularnonaukowego żarciki zabawne.
Tezy zawarte w Latających świniach nie
są może całkiem nowe (oryginał wydany został w 2012), ale zostały ładnie
uporządkowane i zaprezentowane. Bergen nie jest zresztą jedynie kronikarzem badań
nad teorią ucieleśnionej symulacji, lecz jednym z ważniejszych jej twórców. Teoria
ta w sporym stopniu opiera się na jego własnych badaniach. Wie więc o czym
pisze.
I wreszcie w książce Bergena są latające
świnie. Bo ludzki umysł choć pracuje na ucieleśnionych symulacjach nie jest skazany
na operowanie wyłącznie tym, co naprawdę istnieje w świecie. Żeby jednak
zrozumieć koncepcje latającej świni i tak musimy sięgnąć do własnych jak
najbardziej ucieleśnionych doświadczeń, o czym poczytać naprawdę warto.
Ps. A
jak ty wyobrażasz sobie latającą świnie? Jako pigasusa ze skrzydłami czy
super-świnie w pelerynie. Bo ludzie podobno mają różnie.
0 komentarze:
Prześlij komentarz