Bieńczyce to jedna z dzielnic
Krakowa. I ładny przykład niebezpieczeństw jakie czyhają na inwestycje ze
strony tzw. logiki zmazy. W tym przypadku chodzi akurat o zgłoszony w ramach budżetu
obywatelskiego projekt wybiegu dla psów, którym nie był zachwycony Przewodniczący
Rady i Zarządu Dzielnicy XVI, Andrzej Buczkowski. Ale po kolei.
W teorii (a chodzi o klasyczną
teorię zmazy sformułowaną przez Mary Douglas w jej monografii Czystość i zmaza. Analiza pojęć nieczystości
i tabu) wygląda to tak. Wrażenie brudu jest efektem naruszenia systemu porządkujących
rzeczywistość kategorii. Jeśli na przykład odróżniasz kuchnię od ogrodu, to
ziemia przyniesiona z ogrodu do kuchni będzie traktowana jak brud, pomimo tego,
że w samym ogrodzie nikomu nie przeszkadzała. Działa to zresztą w obie strony.
Widelec wbity w rabatkę z kwiatami też jest nie na swoim miejscu, a więc
stanowi rodzaj brudu. Taki widelec krzyczy o to, by go usunąć.
Problem w tym, że systemy porządkujących
rzeczywistość kategorii są różne. W efekcie to, co dla jednych jest zgodne z systemem,
inni traktują jako jego naruszenie, czyli właśnie jako zmazę.
A teraz praktyka. Wspomniany
Andrzej Buczkowski w wywiadzie dla Radia Kraków zauważył, że „takie skwery nie
są osłonięte, a widok kopulujących psów nie jest odpowiedni dla przechodzących
w pobliżu dzieci”. Przewodniczący martwił się też, co na to powie proboszcz
pobliskiego kościoła. Cytuję za Gazetą Wyborczą, a tak jak wiadomo kłamie.
Zawsze jednak można zajrzeć do Kuriera Bieńczyckiego z maja 2018, by przekonać się,
że Andrzej Buczkowski pomysł wybiegu dla psów faktycznie zniósł źle (a chodzi o
rubrykę Zdaniem Przewodniczącego, w której tenże Przewodniczący przemawia
własnymi słowy).
Przykład Bieńczyc jest oczywiście
– do pewnego przynajmniej stopnia – zabawny. Niemniej sam problem potencjalnej
aktywizacji logiki zmazy przez pozornie neutralne czy wręcz niewinne działania
to już całkiem poważna sprawa. Ze względu na wspomniane zróżnicowanie systemów opisujących
świat kategorii właściwie nigdy nie wiadomo, czy właśnie się komuś nie wnosi ogrodowej
ziemi do kuchni. A ponieważ przewidzieć się tego nie da, to przy poważniejszych
działaniach należałoby pomyśleć o empirycznym zbadaniu tubylczych systemów
używanych do porządkowania rzeczywistości. I to nawet wtedy, gdy chodzi o całkiem
bliskich tubylców. Z Bieńczyc na przykład.